Fokus - "Lubisz to"

To wydarzenie miało być swoistą nagrodą za ostatnie 2 tygodnie stycznia poświęcone na zdobycie podpisu na podaniu o przedłużenie terminu oddania pracy inżynierskiej. Było? Gdy na scenie pojawiają się tacy artyści jak Bonson, Wyga, Fokus i Mes takie pytania są po prostu nie na miejscu.

Na urodzinach Andegrandu Bonson co prawda zagrał ledwo trzy kawałki, a Wyga jeszcze tak nie bujał jak będzie bujał prawdopodobnie za jakiś czas, gdy z płytą, której premiera jest zaplanowana na 11 lutego, będzie się można zaznajomić. Ale co to był za klimat! Nawet 2 godzinna obsuwa jest do wybaczenia.

Bonsona widziałem ostatnio 2 miesiące temu i to na dużo dłuższym koncercie, ale po raz kolejny stwierdzam, że ludzi na sali wyznających chórem to jak są wciąż bardziej obcy mogę słyszeć co koncert.

Wygi nie widziałem jeszcze ani razu, ale bardzo chciałbym zobaczyć za jakiś czas ponownie. W Afroncie słyszałem, że jego nawijka jest genialna, jednak całości (głównie przez dziwne bity Metro) zupełnie nie potrafiłem słuchać. Bakflip był dla mnie mega odkryciem, po małolackiej fascynacji Limp Bizkit zostało mi uwielbienie do rapowania pod gitary. Brakowało jedynie, żeby Jasiek udzielił się w jakimś klasycznym zajawkowym projekcie. Niesamowitego klimatu dodaje zjawisko (inaczej tego nazwać nie mogę), którym jest 13 letni Dj Flip i mimo młodego wieku palce po deckach śmigają mu jak programiście, który wypił siedem red bulli, po klawiaturze.

A to była dopiero połowa z zaplanowanych koncertów. Pomijam Racę, PMM i duet Cira/Hukos, bo jakoś przelecieli bez większej uwagi z mojej strony. Za to dwóm ostatnim występom poświęciłem niemałą uwagę.

Dziwne, ale po tylu latach uczestniczenia w tej branży zwanej polskim rapem, wczoraj pierwszy raz zobaczyłem na żywo Wojciecha Alszera, znanego szerzej, jako Fokusa. Członek legendarnej Paktofoniki, jej ewolucji, czyli Pokahontaz, autor dwóch solówek, z czego pierwsza bardzo eksperymentalna. Wreszcie posiadacz jednego z najbardziej charakterystycznych głosów, który w połączeniu z jego dynamicznym flow sprawia podniesienie procentu wilgotności u większości słuchaczek. Mało? Wystarczyło, ten gość nie potrzebuje bitu, żeby ruszyć publikę. Nie musi fristajlować, żeby wszyscy płonęli z podjarania. Między kawałkami leciał acapella zwrotki, których nie miał na swojej koncertowej liście, brzmiało to zajebiście. Weteran sceny, który ma lajt i flow, kiedy wchodzi na bit, to jakby miał wszystko wysadzić. Do tego zapowiedział nowe Pokahontaz. Pięknie.

Z kolei na koncertach Mesa byłem już trzech. Ostatnio całkiem niedawno, bo w październiku. Od tego czasu Typ nie wydał żadnego nowego materiału, nie licząc pięciu kawałków dokładanych do reedycji jego pierwszej solówki. A mimo to, nawet jakby grał sam podczas tej imprezy to i tak bym poszedł. Dlaczego? Odsyłam do wpisu zamieszczonego przy okazji poprzedniego występu Piotrka. Co ciekawsze, wczorajszy nie był kopią tamtego. O nie. Już wejście wypuszczonym w okolicach sylwestra Kijem zapowiedziało, że nie będzie, co zbierać. Do tego Around the World Daft Punka zaśpiewane przez Głośnego na talk boksie i zakończenie przez Zegar tyka, które podchodzi mi znacznie bardziej, niż kończący do tej pory koncerty OiOM. A to wciąż nie wszystko. Pisałem kiedyś o remiksie Zanim znajdziemy, który został wypuszczony przy okazji premiery klipu i z kawałka, który jest kotem, zrobił prawdziwego przekota. Lista rzeczy, które chciałem zobaczyć przed śmiercią uszczupliła się o jedną pozycję, albowiem właśnie ten remix został wczoraj zagrany. Miazga totalna.

Najważniejsza rzecz, działa się jednak podczas kawałka Dwadzieścia pięć. Jak poprzednio chłopaki poprosili publikę, żeby usiąść na podłodze, niestety znalazło się kilku idiotów, którzy średnio poczuli klimat. No ale nie to było wtedy najważniejsze, ponieważ podczas drugiej zwrotki na scenie pojawił się nie kto inny, tylko Pjus. Z tego, co wiadomo, ze względu na swój stan zdrowia bardzo rzadko jeździ na koncerty z resztą ekipy, więc tym bardziej było to wydarzenie. Mało tego, zrobił coś, czym w moment zdobył szacunek całego Szczecina. Od dawna wiadomo, że jest on wielkim fanem Legii i w zielonej bluzie z takim napisem na plecach na scenie się pojawił. Gdy kawałek miał się ku końcowi Karol zdjął bluzę ujawniając koszulkę z wielkim herbem Szczecińskiej Pogoni. Nie trzeba dodawać nic więcej.

Na koniec, dosłownie przez chwilę byłem na bekstejdżu, spotkałem tam Łonę w koszulce z tajemniczymi od pewnego czasu literami SR i pewnie bardzo nieoryginalnie zapytałem go o to. Usłyszałem jedynie, że nie ma zgody reszty osób związanych z tym, aby ujawnić jakiekolwiek szczegóły. Próbowałem drążyć pytając, czy być może chodzi o jakiś wspólny projekt z chłopakami z Alkopoligamii, którzy także używają tego dwuliterowego skrótu, na co odpowiedzią był jedynie uśmiech w milczeniu. Oby.

 



komentarze 2 do “Fokus – „Lubisz to””

  1. Eldo - "Noc (Skit)" | Nie mam drobnych napisał(a):

    […] na żywo, a z bliżej nieokreślonych przyczyn nie widziałem. Na początku lutego był koncert Fokusa, a w ubiegły piątek przyszła kolej na autora […]

  2. Molesta Ewenement - Powrót | Nie mam drobnych napisał(a):

    […] świeży przykład – Wyga, czyli Janek Gajdowicz z Afrontów. Rozpisywałem się już o nim TU. Teoretycznie jest to jego solo debiut. Teoretycznie, bo jak sama ksywka wskazuje z niejednego […]

Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *