Nie mam drobnych feat. Kompot: Armia - Zostaw to!

Pomysł na nowy cykl na blogu powstał w mojej głowie praktycznie na samym początku, ale zawsze coś stawało na drodze. Tym razem mam nadzieję, że się uda. Trzymając się audio nomenklatury obecnej na tym blogu (Intro, Tracklista, Skit, Bonus track) dokładam nowa kategorię – Featuring. Wpisy gościnne od ludzi, o których wiem, że maja coś ciekawego do przekazania.

Konwencja pozostaje standardowa – tekst plus kawałek podsumowujący. Jedyną różnicą (która prawdopodobnie nie zawsze zostanie zachowana, ale staram się to sugerować) jest gatunek, z którego dołączony numer pochodzi. Taka furtka, żeby nikt mi nie podbierał polskiego rapu, a przy okazji wprowadzenie pewnej różnorodności. Założeniem jest publikacja raz w miesiącu, jak wyjdzie, zobaczymy. Póki co przekonałem się, że nie ma żadnej przesady w narzekaniu raperów na czekanie na featy. Na blogowe teksty też się to przekłada.

Wybór osoby na inaugurację był wręcz oczywisty. Chyba nikt inny nie wspierał mnie tak bardzo przy powstawaniu tego bloga oraz w dalszej części jego istnienia. Zresztą ja obok jego inicjatyw, takich jak projekt365 czy 10zdjęć, także nie przechodziłem obojętnie. Mowa tu o Kompocie, wspominanym nie raz i nie dwa w tekstach, od niecałego miesiąca przebywającym na stażu w Estonii, człowieku podjaranym fotografią. Gdy czytałem to co mi przesłał, z każdym zdaniem miałem coraz większy uśmiech na twarzy. Ciesze się, że właśnie takim tekstem rozpocznę ten cykl. Co na jego temat miał do powiedzenia sam autor:

Jako, że zasugerowałeś bym napisał coś o Tallinie, a ja nie bardzo chciałem pisać czegoś standardowego w stylu jak tu jest, jak postrzegają Polaków itd. to przyjąłem konwencję 2 równoległych wątków (jak u Pilipiuka :D), w szczególności, że jak już jest szansa by coś powiedzieć od siebie to lepiej przekazać ludziom to co mi w głowie siedzi, niż tworzyć coś co może zostać odebrane jako chęć pochwalenia się wyjazdem do kraju, o którym nikt nic nie wie.

Więc pierwszy wątek ma za zadanie podziałać na wyobraźnię, a drugi jest normalnym tekstem. Na pewno tematu nie wyczerpałem, ale w necie ciężko wyczerpać temat, bo jak jest coś dłuższego to ludziom się nie chce czytać.

W takim razie nie pozostaje mi nic innego niż zaprosić do lektury.

==========

Komunikat o rychłym lądowaniu w śniegu zbudził go z lotniczego snu. Za oknami Embraera 170 panowała totalna ciemność, która dodawała atmosfery niedowierzania, niepewności i lekkiego niepokoju. Więc to jednak prawda pomyślał. To tutaj, na lotnisku Lennart Meri rozpoczynał się nowy, zupełnie nieprzewidywalny etap jego życia…

***

Podczas mojego sobotniego spaceru po Starym Mieście w Tallinie w jednym z miejsc zobaczyłem vlepkę z napisem Normal is boring. Uśmiechnąłem się – ktoś myśli podobnie jak ja.

Od jakiegoś czasu jestem entuzjastą robienia rzeczy pozornie niemożliwych, wychodzących poza schematy, stawiania czegoś na głowie czy zostawiania wszystkiego co się ma i wyprawy na drugi koniec świata. Wszystko to możnaby sprowadzić do jednego: więcej.

Dlaczego zwyklizna jest nudna? Bo się nie wyróżnia. Nie ma się czym pochwalić. Nie inspiruje. Nie daje radości. Zamienia się w monotonię. Monotonia sprawia, że życie jest szare i nieciekawe. Ostatecznie prowadzi to do tego, że najlepiej wypracowaną przez nas umiejętnością jest znajdowanie choćby jednej negatywnej rzeczy w sprawach pozytywnych. Brzmi znajomo? Tak, to my Polacy. Jakieś 80% populacji.

***

Ponad dwudziestokilogramowa walizka oblepiona śniegiem stanęła na środku małego pokoju. W głowie wciąż grała melodia The Beginning and the End. Krótkie spojrzenie wokół siebie – stara szafa, łóżko, fotel i kilka innych mebli. Wszystko czego człowiekowi w pokoju potrzeba. Po chwili na ścianie zawisła biało-czerwona flaga.

***

Wśród wielu moich znajomych jest kilku, którzy sprawiają, że po spotkaniu z nimi wracam do domu naładowany chęcią do działania. Nigdy im tego nie mówiłem, ale sam fakt rozmowy z nimi, słuchania opowieści o tym czym aktualnie się zajmują, nad czym pracują czy gdzie byli, powoduje że chce mi się chcieć. Wszystkie te osoby łączą 2 cechy: uśmiech na twarzy oraz podejmowanie się różnych wyzwań z własnej woli, by uczynić życie ciekawszym.

Często kiedy opowiadam o czymś co robiłem niedawno i kosztowało mnie to trochę wysiłku otrzymuję pytanie: Chciało Ci się?. Tak. Od jakiegoś czasu mi się chce, bo wtedy czuję się szczęśliwy. Pewnego popołudnia wiosną tego roku, wracałem do domu z myślą Jakie to życie jest kurka nudne. Codziennie to samo: praca, dom i pisanie inżynierki. Mogłoby się coś ciekawego wydarzyć. Następnego dnia postanowiłem po pracy przejść się z aparatem inną drogą niż dotychczas. Tego wieczoru byłem z siebie niesamowicie dumny, bo udało mi się zrobić pierwszy w życiu fotoreportaż.

***

Sypiący śnieg oraz stare latarnie oświetlające wąskie uliczki starego miasta, nadawały temu miejscu niesamowitego klimatu. Wieczorne spacery wśród średniowiecznych budowli oraz wszechobecna cisza sprawiały, że każdego dnia jego zachwyt był coraz większy. Kilkunastostopniowy mróz nie pomagał w fizycznym uśmiechu na twarzy, ale oczy mówiły jedno: dobrze, że tu przyjechałem.

***

Jeśli za wszelką cenę pragniesz, rozdwajać się na pół, jak ślepiec zgubisz drogi, jak ślepiec wpadniesz w dół dopisując się mimowolnie na popularną listę malkonentów. Twój jutrzejszy dzień znów będzie taki sam jak poprzedni, a fejsbukowa iluzja bliskości i świetnych kontaktów wystarczy byś stał się niewolnikiem, a potem jednym z nich.

Zostaw to. Wróć do domu inną drogą. Uśmiechnij się do kelnerki, by tak bardzo nie trzęsły się jej ręce w pierwszym dniu pracy i podziękuj pani w warzywniaku, za to, że wybrała dla Ciebie najlepsze pomidory. Niezależnie od tego czym się zajmujesz, ze swojej pracy uczyń sztukę. To dziś jest dzień, ostatni dzień, zarazem pierwszy dzień reszty życia Twojego, więc nie przepierdziel go na narzekanie jak to jest źle, tylko rusz dupę i zmień coś.

Choćby tapetę na pulpicie.

I nie chciej tak po prostu, po prostu przeminąć.



komentarze 2 do “Nie mam drobnych feat. Kompot: Armia – Zostaw to!”

  1. Krzysztof napisał(a):

    Sam łapię się na tym, że coraz częściej w necie działa na mnie syndrom tl;dr, ale w tym przypadku, po przeczytaniu ostatniego akapitu miałem wrażenie, że to dopiero wstęp. Czy to jest wstęp?

  2. Kompot napisał(a):

    Jak możesz przeczytać w zacytowanym fragmencie „co autor miał do powiedzenia o tekście”, nie wyczerpałem tematu. Ostatni akapit jest jednocześnie zakończeniem (tekstu) i początkiem (dla czytelnika). Kropkę nad i musisz postawić sam.

Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *