Te-Tris - "Muzyka moja"

Piękne to nasze Euro. Tak mnie absorbuje, że nawet nie mam kiedy pisać. W końcu się przemogłem, ale nie będę jakoś specjalnie zahaczał o temat mistrzostw.

W sumie już wszystko zostało napisane. Tak o poziomie sportowym, jak i organizacyjnym. Średnio mnie interesuje ile biletów piłkarze dostali, a ile im się wydaje, że powinni dostać. Ja nie dostałem żadnego i nie narzekam. Nie chce mi się też teraz rozliczać Smudy i jego piłkarzy, bo każdy mówi to samo – że zmian nie było, że za mało ofensywnie, że w dresie zamiast garnituru. Ok, nie ma sensu powtarzać. Naiwnie wierzyłem w nich, serio. Wierzyłem, że może w tym szaleństwie jest metoda. Niestety, okazało się, że jednak nie. Nie ma co roztrząsać, jesteśmy przyzwyczajeni, prawda?

Z drugiej strony mamy fantastyczne widowiska, jak dzisiejsze Włochów z Anglikami, piękne bramki (Ibrahimovic na pożegnanie), perfekcję Niemców, miliony monet podań Hiszpanów. Torres strzela, Ronaldo strzela, Robben podaje. Co się dzieje!

No dobra, do naskrobania tego wpisu przekonało mnie jednak coś innego. Te-Tris w końcu wylądował w Szczecinie. Niby dwa razy już go na żywo widziałem, ale to było przed Lotem. Podobnie jak w przypadku Mesa, repertuar z najnowszego albumu koncertowo spisuje się… koncertowo.

Pierwsze co budziło wątpliwość, to lokalizacja. City Hall, czyli przybytek lansu i wątpliwej rozrywki. W którym jakoś przypadkowo zdarza mi się ostatnio często bywać… W każdym razie, no przestrzeni na koncert to tam nie ma. Co jednak okazało się trochę zbawienne, albowiem tłumów nie było i ta relatywnie mała sala optycznie wydawała się zapełniona. Mało tego, podczas darcia ryja na refrenach miało się wrażenie trzęsących ścian. Nie zabrakło nagłego powstawania na wejście Ile mogę?, o czym zresztą zapewniał sam Tet wyciągnięty jeszcze przed występem do zrobienia foty. Zresztą bardzo pozytywny człowiek, oczywiście po swojemu zapytałem o jakąś reedycję brakujących albumów, w tym przypadku głównie Stick2MyNameRight, podobno myśli nad tym.

Owszem, jestem psychofanem, już kiedyś o Te-Trisowej zajebistości pisałem i zdania nie zmieniam. Mam wrażenie, że powyższy wpis jest lekko na siłę, ale jeśli to ma mi pomóc wrócić do pisania to niech taki będzie.



Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *