Te-Tris - "Pamięć"

Nie będę udawał, że przed premierą Naturalnie śledziłem WBW i inne fristajlowe bitwy, a co za tym idzie byłem zachwycony Te-Trisem. Nie. Nawet w 2004, gdy ta EPka ujrzała światło dzienne jej nie słyszałem. To po prostu nie były jeszcze te czasy.

Owszem, rapu już słuchałem i to wcale nie były początki. Jednak w moim środowisku dostęp do jakichkolwiek płyt i Internetu był dosyć ograniczony. Jeśli ktoś już kupił/ściągnął jakiś album to wszyscy go słuchaliśmy w kółko, wypalaliśmy sobie na cd lub zgrywaliśmy na kasety. I jeśli już dorwaliśmy jakąś płytę to bardzo rzadko było to coś z podziemia.

Nie chcę wnikać w szczegóły, co się pozmieniało w moim życiu zaledwie rok później. Ale się pozmieniało. Te-Trisa już kojarzyłem, głównie ze wspomnianych bitew (między innymi walka z Dużym Pe gdzie tematami były czarny ciągnik i jajko z niespodzianką), jakieś pojedyncze kawałki z beefu z Dioxem, Rakiem i Ciechem plus zupełnie z beefem niezwiązane Prawo do bragga. Aż jakoś w 2006 roku ktoś mi podrzucił na płycie Naturalnie. Nie od razu zajarałem się niczym żyrafa na obrazie Dalego, na pewno zwróciłem uwagę na kawałek z tytułu tego wpisu (o którym sam autor napisał Niewątpliwie jeden z najlepszych owoców mojego romansu z kartką, długopisem i mikrofonem), resztę poznawałem stopniowo, praktycznie nadal poznaję.

Przełomem w podziwie dla Teta był rok, w którym wydał w końcu legal. To wtedy tak naprawdę dostrzegłem w nim gracza kompletnego, bo oprócz Dwuznacznie wypuścił jeszcze 2 mikstejpy. Wszystkie płyty bardzo często wracają na moją playlistę. Sam Statik Selektah jest podobno ostro zafascynowany Stick2MyNameRight. Jay-Z obawiam się, że nie miał okazji wysłuchać jeszcze dwóch Shovanych, a wiem, że sporo osób (w tym i ja, ale to pewnie dlatego, że nie słucham za bardzo zagranicznego rapu) uważa, że Adam wykorzystał jego bity znacznie lepiej niż sam Hova.

Skillsów we fristajlu nie zatracił, co pokazał w lutym tego roku na Bitwie o cynk vol. 4, nawet mimo pokazowego charakteru pojedynków. Młodsi zawodnicy trochę się przy nim gubili. Jak widać można zachować dawną charyzmę sugerując naokoło poważniejszy charakter aktualnego życia.

Powyższy wpis można uznać za jakiś tani panegiryk, jednak Tet na każdym kroku udowadnia, że miejsce na tej scenie mu się po prostu należy. Szczególnie po ostatniej akcji z wersją fizyczną Naturalnie. 7 lat to niezła obsuwa w wydaniu, ale chyba nikt nie ma mu tego za złe, zwłaszcza, że dostaliśmy do tego limitowaną serię NaT-Shirts, a na płycie dodatkowo zbiór ok. 40 instrumentali, acapelli, remixów i niepublikowanych tracków. Matka mówiła kochasz to, to kochaj konsekwentnie, całe szczęście, że Te-Tris posłuchał swojej mamy. Dla mnie mega, jestem mu wdzięczny za to, co robi dla tej muzyki.



1 Komentarz do “Te-Tris – „Pamięć””

  1. Te-Tris - "Muzyka moja" | Nie mam drobnych napisał(a):

    […] jestem psychofanem, już kiedyś o Te-Trisowej zajebistości pisałem i zdania nie zmieniam. Mam wrażenie, że powyższy wpis jest lekko na siłę, ale jeśli to ma mi […]

Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *