Ten Typ Mes - "My"

Przeznaczenie tego tekstu było zupełnie inne. Owszem, miał trafić i tu, jednak w terminie późniejszym. Najpierw miał wylądować na cgm.pl w dziale wasz.txt. Chyba sporo tego dostają i muszą się przekopywać, bo coś nie mogę się doczekać publikacji. A że straszna tu ostatnio posucha, bo zupełnie nie mam czasu pisać, a do tego szkoda, żeby poniższa notka się zmarnowała, bo nieskromnie mówiąc bardzo mi się podoba to wskakuje właśnie teraz.

==========

Słuchacze rapu mają dziwną przypadłość wyolbrzymiania roli tzw. przekazu w muzyce. Widoczne jest to szczególnie ostatnio, gdy artyści romansują z różnymi gatunkami oscylującymi wokół muzyki elektronicznej. Nie wiem dlaczego wszystko to nazywane jest zwykle dubstepem, ale chyba jestem to w stanie zrozumieć, bo komuś niemającemu na co dzień styczności z tym nurtem raczej trudno rozpoznawać poszczególne podgatunki. Sam się w tym do końca nie orientuję, opieram się na wiedzy przekazanej przez znajomego DJa, który mówił, że dubstep to był kilka lat temu w Wielkiej Brytanii i ma bardzo mało wspólnego z tak popularnymi dziś Skrillexowymi wiertarkami. W każdym razie dla uproszczenia można przyjąć konwencję większości.

Wracając do przekazu, sporo zarzutów spływa ostatnio na Pezeta i jego aktualną twórczość. Sam krytykowałem dwa pierwsze single na bitach Sidneya. Aż tu nagle pojawia się Miejski Sound, który naprawdę w końcu brzmi jak powinien. Oczywiście lud wyraził swoją opinię, zgoła odmienną. Tak popularne używanie znaku mniejszości/większości pisząc, że stary Pezet>nowy Pezet doprawione jedynym słusznym zarzutem o brak przekazu. Ludzie, po co wymagać go na siłę? Czym tak naprawdę jest ów osławiony przekaz? Zwykle powieleniem prawd zawartych na dwóch kamiennych tablicach, podyktowanych przez płonący krzew na górze Synaj. Czy tego chcecie w kółko słuchać?

Rap jest bardzo wdzięcznym gatunkiem. Mimo całej swojej widzianej powierzchownie prostoty, składa się tak naprawdę z wielu elementów, które można rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Dlaczego wszyscy uparli się na ten przekaz? Toż to istna zbrodnia przeciwko ludzkości. W jakiej innej muzyce jest zawarte tyle treści? Producenci mają praktycznie nieograniczone możliwości, nieważne czy samplują, czy grają na żywych instrumentach. Do tego wszystkiego dochodzi technika nawijaczy i nie przesadzę, gdy zabawy słowami porównam do tego co z piłką na boisku potrafi wyczyniać np. Neymar lub inny Cristiano.

W temacie treści mamy narracyjne opowieści, w których prym wiedzie Wojtek Sokół. Mamy pokazywanie swojej zajawki, związanej zwykle z samym rapem. Chociaż osobiście bardziej zwracam uwagę na pojedyncze wersy, które potrafią wkręcać w ziemię. Te-Tris ze swoim kwadratowym cypherem, co druga linijka Rasa na wszystkich Rasmentalismach, czy trafne porównania Mesa są tym, co czyni tę muzykę piękną.

Pisząc o nieograniczonych możliwościach producentów mam głównie na myśli to o czym wspomniałem na początku. Dobry raper odnajdzie się w każdym gatunku i chyba już z każdym były fuzje – jazz, rock, electro czy nawet folk. Janek Wyga rapuje pod gitary na Bakflipie, Donatan tworzy projekt ze słowiańskim wydźwiękiem, Duże Pe wydał dwa mikstejpy, gdzie adaptował swoje stare kawałki na elektronicznych podkładach. Z drugiej strony Galus dostarcza Hadesowi bity, które prawdopodobnie także chętnie przyjąłby Nas na Illmatica.

Jeśli chodzi o technikę odnoszę wrażenie, że kiedyś nie miała takiego znaczenia. Kto by pomyślał, żeby wstawić na fejsbukowy profil swoja zwrotkę oznaczając odpowiednimi kolorami rymy oraz ich występowanie w obrębie tych kilku(nastu) wersów. Tak zrobił Peerzet przy okazji jego ósemki na Pasji Pyskatego i domyślam się, że nie będzie to ostatnia taka akcja. Do tego tak popularne ostatnio przyspieszenia praktykowane głównie przez Mesa i VNMa. Za sprawą tego ostatniego doedukowałem się nawet w kwestii różnych rodzajów rymów, polecam hasło na Wikipedii, jest tego naprawdę sporo, chociaż grozi to analizowaniem każdej usłyszanej zwrotki pod tym kątem.

I żeby była jasność, to nie jest tak, że tego przekazu wcale nie ma. Jest i ma się dobrze, ale chodzi o to, że nie jest najważniejszy. Zresztą jednym z najlepszych przykładów jest numer My wspominanego już nie raz przeze mnie Mesa. Nie powiela on oklepanych motywów, a wspomina o cholernie wielu dobrych rzeczach. Naprawdę, jeśli już tak szukamy tego przesłania, to niech będzie ono takie jak w tym utworze.

Na zakończenie mała refleksja. Nie jestem pierwszym, który o tym wspomni, bo już w 2001 Łona nagrał Włamywacza. Jako słuchacze miejmy otwarte głowy, nie wymagajmy od artystów, żeby stali w miejscu, bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego co nagrywali wcześniej. Nie nazywajmy każdego bitu, który zawiera w sobie choć trochę elektroniki jebanym techno. Sokół na juwenaliowym koncercie w Szczecinie wspomniał, że z szacunku do odbiorców nie nagrywa tego, co oni by chcieli, tylko to co sam czuje, że chce nagrać. Jestem wielkim zwolennikiem rozwoju i zmian na lepsze. Bądźcie i wy.

==========

PS. Tytułowy kawałek jest jednym z moich faworytów ever w polskim rapie. Na samym początku uznałem, że wykorzystam go do jakiegoś wyjątkowego wpisu. Poniekąd powyższy można za taki uznać, bo porusza ważny temat, który męczył mnie już od dłuższego czasu. Dodatkowo wspomniałem o tym numerze, więc trochę automatycznie się narzucił.



1 Komentarz do “Ten Typ Mes – „My””

  1. Piental napisał(a):

    Bardzo dobre teksty, przeczytałem kilka i musze przyznać że z większością wniosków się zgadzam. 5

Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *