Chada - "Obrachunek moralny" feat. Ten Typ Mes

Powodów wyboru dzisiejszego kawałka jest kilka. Przede wszystkim, jako że rapem Chady nigdy się nie zajaram byłaby nikła szansa na pojawienie się go tutaj. Tematyka wcale nie pomaga. Jednak szkoda byłoby go pominąć, ze względu na refren Mesa, który subtelnie zahaczając w konsekwencji po prostu przewraca na ziemię. Poniekąd podobna technika jest przedmiotem poniższego tekstu, jednak bardziej chodzi tu o lekko prześmiewcze podejście do tematu. Jakiekolwiek porównanie do Chady będzie wielce niestosowną hiperbolizacją, no ale cóż, dopóki opisana sprawa się nie wyjaśni podobno mogę czuć się jak przestępca.

Głównie chciałbym zwrócić uwagę na kilka szczegółów, które podpowiada mi logika i jak to się ma do oficjalnego prawa.

Przed godz. 16 wracałem sobie beztrosko z uczelni wraz z kolegą Grzegorzem obecnym w Skicie kilka wpisów temu. Wrzuciłem lewy kierunkowskaz stojąc na światłach. Ujrzawszy kolor nadziei ruszyłem wjeżdżając w ul. Gen. Taczaka. Każdy zmotoryzowany mieszkaniec Szczecina wie, że po tej długiej prostej nie jeździ się szybko. Tu się po prostu zapierdala.

Na całej długości są chyba 2 przejścia dla pieszych (bez sygnalizacji). Jakież było moje zdziwienie, gdy jadąc lewym pasem zauważyłem przed sobą samochód zatrzymujący się przed przejściem na pasie po mojej prawej. Filozofii nie ma, typ wpuszcza pieszych. W tym momencie padła pierwsza jawnogrzesznica. Nie trzeba tęgich głów, aby ocenić, że przy panujących warunkach (mokro, mokro, mokro) zatrzymanie się przed pasami graniczy z cudem. Trzeba próbować, hamulec w podłodze. Jawnogrzesznica. Ci ludzie już pewnie weszli. Jawnogrzesznica. Oho, koła się zatrzymały. Tylko koła. Jawnogrzesznica. Opanuj ten poślizg człowieku. O! Wystawiają głowy! Widzą mnie! Zatrzymają się, a ja sobie przejadę! Jawnogrzesznica!. Stójcie! Nie wchodźcie! Krok do tyłu! Jawnogrzesznica!. Puść ten hamulec, niech koła się kręcą i odbij w lewo, ominiesz. Jeb, trzask i parę innych onomatopei. Jawnogrzesznica! Jawnogrzesznica! Jawnogrzesznica! Zapisy z czarnej skrzynki Tupolewa to był pikuś.

Zatrzymanie w końcu nastąpiło, kawałek za pasami. Wybiegliśmy, kobieta siedziała sobie na ulicy, druga pomagała jej wstać. Pomogliśmy i my. Po chwili pojawił się pan uprzejmy, który to wpuścił owe panie na przejście. Poszkodowana chyba w lekkim szoku powtarzała nic mi nie jest, mogę iść do domu. Nie dali jej. 112 zaraz było wykręcone, zgłoszenie przyjęte. Zorientowałem się, że moja Siena stoi na samym środku tej dosyć ruchliwej drogi. Pobiegłem zjechać na pobocze, przy okazji widząc, że prawe lusterko mi trochę nienaturalnie zwisa. Nie wiem, czy to mnie bardziej nie zdenerwowało, gdy już wiedziałem, że większych ofiar w ludziach nie ma.

Oczywiście zanim pojawiła się karetka, nadjechał radiowóz, a nawet dwa. Co ciekawe podczas całej akcji mną się najmniej zainteresowali. Nikt by prawdopodobnie nie zauważył gdybym nagle zniknął. Dopiero po wypuszczeniu wszystkich świadków panowie w mundurach zajęli się tzw. sprawcą. Nie ma co się zagłębiać. Zmierzyli drogę hamowania (nie mam pojęcia w jaki sposób, na mokrym asfalcie żadnych śladów nie było, a padający deszcz oraz ciągle jadące auta skutecznie zamazały całą resztę), następnie obejrzeli auto, na którym odkryli jedynie delikatnie wytarty brud na drzwiach. Usłyszałem tylko, że mam czekać na wezwanie na komendę w celu przesłuchania, a do wyjaśnienia sprawy, głównie za sprawą obrażeń potrąconej kobiety, uznajemy to za przestępstwo podchodzące pod 177 artykuł kodeksu karnego. Jeszcze coś o możliwości zatrzymania prawka usłyszałem, ale w końcu machnęli ręką.

Wystarczy tych wstępów. W świetle prawa pieszy na pasach jest świętą krową. Polskie prawo zwalnia pieszych z jakiegokolwiek myślenia i zachowywania ostrożności, bo co by pieszy nie zrobił to potrącenie zawsze jest winą kierowcy. Niby są tam jakieś odnośniki do tzw. wtargnięcia, ale chyba to działa tylko przy sygnalizacji świetlnej.

Proste pytanie. Co przychodzi łatwiej? Nagłe zatrzymanie samochodu, nawet przy sprzyjających warunkach atmosferycznych czy zwyczajne NIE wejście na pasy przez człowieka? No raczej, że to drugie. Gdzie tu logika w prawie? Brak. Śmiesznym także wydaje mi się taka interpretacja przepisu w stylu mam w dupie, wbijam, bo kierowca ma obowiązek mi się zatrzymać. Obowiązek może i tak, możliwość niekoniecznie.

Inną sprawą jest samo zatrzymanie pana uprzejmego przed pasami. Jak już na początku wspomniałem wszyscy doskonale wiedzą, że na tej drodze aut się nie oszczędza. A jeśli ktoś jednak ma w zwyczaju po każdej drodze jechać prędkością, jaką wjeżdża do własnego garażu to jadąc tą trasą stwarza po prostu zagrożenie dla innych, czego najlepszym przykładem jest powyższa sytuacja. A nie jest to jedyna droga w okolicy, równolegle prowadzi ul. Witkiewicza, a wokół niej wiele wewnętrznych podwórkowych dróg, na których taka prędkość by się doskonale sprawdzała. Nawet pomijając prędkość. Na owej szybkiej drodze zwykle auta jeżdżą partiami, spowodowane jest to wpuszczaniem ich tam z różnych odnóg skrzyżowań ze światłami, co automatycznie daje spokojne momenty czystej drogi, w których taki pieszy może przejść bez problemu. Ale co tam, lepiej się zatrzymać blokując całą pośpieszną hałastrę i przy okazji stwarzając niemałe zagrożenie dla osób wpuszczanych.

Z innych ciekawostek, policjanci byli wręcz oburzeni, że zjechałem autem na pobocze. Ponownie wygrała u mnie logika ponad prawem. Powiedzieli, że nie powinienem ruszać auta z miejsca wypadku. Czyżby w tym wpisie słowo zagrożenie miało swoje 5 minut? Tak, stojące auto zabrane z ruchliwej drogi wydaje mi się mniejszym zagrożeniem dla kogokolwiek.

I żeby była jasność. Na tej drodze jest ograniczenie do 70 i ze względu na panujące warunki wyjątkowo (no muszę przyznać, że wyjątkowo) właśnie tyle starałem się jechać, ale nawet przy 50 bym nie wyhamował, po prostu na tej trasie nie przyjmuje się możliwości zatrzymania do przepuszczenia pieszych i to naprawdę wywołuje dużo mniej szkód. A no i oczywiście sami starsi ludzie uczestniczący w incydencie, więc nie musze wspominać o podejściu do takiego szczyla za kierownicą jak ja. Brawura, prędkość, popisy itp. To jak z tą zwyżką ubezpieczenia dla młodych kierowców. Kto jest bardziej niebezpieczny, młody kierowca jeżdżący codziennie czy starszy facet używający auta raz na tydzień, w niedzielę, żeby dojechać do kościoła znajdującego się 300m od domu?

Ciekawe też jest zakładanie przez policjantów najgorszej opcji przed jakimkolwiek wyjaśnieniem, takie udowadnianie winy zamiast niewinności. Ale spoko, zawsze lubiłem grać w GTA. Można powiedzieć, że odczułem na własnej skórze jak to jest.



Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *