Pjus – Fanatyk

| 30/wrz/2013

Pjus - Fanatyk

Rudym i łysym podobno nie można ufać. Jeśli jednak takowy osobnik zajmuje się machaniem chorągiewką podczas sygnalizowania, że poczuł smród spalenizny na zielonej murawie, to co ma na głowie (lub nie ma) upraszcza znacznie sprawę z identyfikacją podczas kulturalnego zwracania mu uwagi. Chociaż ufać nie można mu nadal. A ten dreszczyk emocji, gdy jeszcze nie wiemy, który z trzech panów odróżniających się strojami (zwykle jaskrawo) od reszty biegających po boisku, pojawi się pod naszą trybuną, jest porównywalny jedynie z odpakowywaniem prezentu choinkowego w dzieciństwie.

– Łysy, ile ci te pedały z Legii zapłaciły? – zwrócił kulturalnie uwagę Robert.
– Ej ziomek, ogarnij się, przecież mamy zgodę – upomniał Roberta, ubrany w czarne dresowe spodnie z napisem Limited oraz prawdopodobnie wytatuowanym tribalem na ramieniu, jeden z obecnych na naszym sektorze.

Teraz już by zapewne nie upomniał. Była zgoda, nie ma zgody. Nie wnikam w przesłanki rozwodu, bo i tak ich nie zrozumiem, ale zastanawia mnie parę rzeczy. Piszę to jako postronny obserwator, mimo śmigania na stadion przy ul. Twardowskiego od 15 lat, to jednak dużo bardziej interesuje mnie to, co dzieje się na boisku. Siadam na piknikowym sektorze, nie zdzieram gardła, a mecze rozgrywane poza Szczecinem oglądam w TV. Znam jednak ludzi, którzy nie wyobrażają sobie meczu poza młynem. Tam jest zupełnie inna bajka, ostatnio Wojtek zapytał się mnie jak wygląda gra Pogoni w tym sezonie, bo był na wszystkich meczach, ale tam nikogo nie interesują poczynania zawodników. Od biedy poskaczą po zdobyciu bramki lub zaintonują Radek Janukiewicz! po obronionym karnym. Poza tym mają swój własny świat, prowadzeni przez typa z megafonem, który niczym Mojżesz rozprowadza fale wokół stadionu, z tą tylko różnica, że są to fale dźwiękowe.

Właśnie sobie uświadomiłem, że mógłbym do tego wpisu wstawić dowolny kawałek Hucza, bo takie zerwanie zgody jest bardzo podobne do zmiany statusu związku na fejsbuku na wolny. Lipiec – kilkuset warszawiaków zrobiło sobie wycieczkę nad morze w ramach drugiej kolejki aktualnego sezonu Ekstraklasy. Zrobili bałagan w centrum po czym w nagrodę dostali Niemena w przerwie. Teraz prawdopodobnie nie byliby nawet puszczeni bez eskorty z pociągu. Tylko właściwie jak to jest? Ktoś na górze sobie ustalił, że już się nie lubią i wszyscy szeregowi żołnierze muszą się dostosować? Mają zerwać kontakty z kolegami, którzy tu wpadali na piwko przed meczem ze stolicy? Albo wyobraźmy sobie taką sytuację: jakiś dzieciak, nie do końca świadomy życia, podjarany całym tym kibicowaniem, chłonie jak gąbka te wszystkie kibicowskie zachowania, a co za tym idzie także zgodę z Legią, posiada łączony szalik i zawsze z nim pojawiał się na stadionie. Jakimś cudem przeoczył informację o zakończeniu szczecińsko – warszawskiej miłości i na kolejne spotkanie także przywdział swój kibicowski atrybut. Widzą to tzw. prawdziwi patrioci w związku z czym kroją małolata z szalika, a on sam dostaje reprymendę.

W tramwajach ciągle pełno vlepek z hasłami Braci się nie traci. Chociaż najbardziej w środku uśmiecham się, gdy pomyślę o tych wszystkich wytatuowanych symbolach wzajemnego uwielbienia. Jeśli kreatywność przy przerabianiu tych wątpliwych dzieł będzie taka sama jak poziom tekstów na bliskim całej czynności fanpage, to aż nie mogę się doczekać.

Krążą plotki, że w tym tygodniu do Szczecina ma zawitać Zabrzańsko – Katowicka delegacja, w sprawie nowej zgody. Co ciekawe w najbliższej kolejce gramy właśnie z Górnikiem. Ponownie przypomina mi to sytuację, w której kobieta zanim zerwie ze swoim partnerem zapewnia sobie jakiś plan B. Wywiesimy na płotach od razu flagi śląskiego klubu? Może one już dawno były przygotowane i tylko czekały na swój moment? A jak przyjadą na te rozmowy to dwa nagie miecze zostaną wbite w środek boiska? Przypomina to wszystko te dawne wojenne manewry, trochę barbarzyńsko, a jednak czasy delikatnie się pozmieniały. Podobno łącznikiem ma być niejaki Ujpest Budapeszt, z którym zarówno my jak i oni mamy przymierze. Szczerze mówiąc do momentu usłyszenia tej informacji, nawet nie wiedziałem o istnieniu takiego klubu. Teraz już wiem, że mam ich lubić.

 

Rudym i łysym podobno nie można ufać. Jeśli jednak takowy osobnik zajmuje się machaniem chorągiewką podczas sygnalizowania, że poczuł smród spalenizny na zielonej murawie, to co ma na głowie (lub nie ma) upraszcza znacznie sprawę z identyfikacją podczas kulturalnego zwracania mu uwagi. Chociaż ufać nie można mu nadal. A ten dreszczyk emocji, gdy jeszcze nie wiemy, który z trzech panów odróżniających się strojami (zwykle jaskrawo) od reszty biegających po boisku, pojawi się pod naszą trybuną, jest porównywalny jedynie z odpakowywaniem prezentu choinkowego w dzieciństwie.

– Łysy, ile ci te pedały z Legii zapłaciły? – zwrócił kulturalnie uwagę Robert.
– Ej ziomek, ogarnij się, przecież mamy zgodę – upomniał Roberta, ubrany w czarne dresowe spodnie z napisem Limited oraz prawdopodobnie wytatuowanym tribalem na ramieniu, jeden z obecnych na naszym sektorze.

Teraz już by zapewne nie upomniał. Była zgoda, nie ma zgody. Nie wnikam w przesłanki rozwodu, bo i tak ich nie zrozumiem, ale zastanawia mnie parę rzeczy. Piszę to jako postronny obserwator, mimo śmigania na stadion przy ul. Twardowskiego od 15 lat, to jednak dużo bardziej interesuje mnie to, co dzieje się na boisku. Siadam na piknikowym sektorze, nie zdzieram gardła, a mecze rozgrywane poza Szczecinem oglądam w TV. Znam jednak ludzi, którzy nie wyobrażają sobie meczu poza młynem. Tam jest zupełnie inna bajka, ostatnio Wojtek zapytał się mnie jak wygląda gra Pogoni w tym sezonie, bo był na wszystkich meczach, ale tam nikogo nie interesują poczynania zawodników. Od biedy poskaczą po zdobyciu bramki lub zaintonują Radek Janukiewicz! po obronionym karnym. Poza tym mają swój własny świat, prowadzeni przez typa z megafonem, który niczym Mojżesz rozprowadza fale wokół stadionu, z tą tylko różnica, że są to fale dźwiękowe.

Właśnie sobie uświadomiłem, że mógłbym do tego wpisu wstawić dowolny kawałek Hucza, bo takie zerwanie zgody jest bardzo podobne do zmiany statusu związku na fejsbuku na wolny. Lipiec – kilkuset warszawiaków zrobiło sobie wycieczkę nad morze w ramach drugiej kolejki aktualnego sezonu Ekstraklasy. Zrobili bałagan w centrum po czym w nagrodę dostali Niemena w przerwie. Teraz prawdopodobnie nie byliby nawet puszczeni bez eskorty z pociągu. Tylko właściwie jak to jest? Ktoś na górze sobie ustalił, że już się nie lubią i wszyscy szeregowi żołnierze muszą się dostosować? Mają zerwać kontakty z kolegami którzy tu wpadali na piwko przed meczem ze stolicy? Albo wyobraźmy sobie taką sytuację: jakiś dzieciak, nie do końca świadomy życia, podjarany całym tym kibicowaniem, chłonie jak gąbka te wszystkie kibicowskie zachowania, a co za tym idzie także zgodę z Legią, posiada łączony szalik i zawsze z nim pojawiał się na stadionie. Jakimś cudem przeoczył informację o zakończeniu szczecińsko – warszawskiej miłości i na kolejne spotkanie także przywdział swój kibicowski atrybut. Widzą to tzw. prawdziwi patrioci w związku z czym kroją małolata z szalika, a on sam dostaje reprymendę.

W tramwajach ciągle pełno vlepek z hasłami Braci się nie traci. Chociaż najbardziej w środku uśmiecham się, gdy pomyślę o tych wszystkich wytatuowanych symbolach wzajemnego uwielbienia . Jeśli kreatywność przy przerabianiu tych wątpliwych dzieł będzie taka sama jak poziom tekstów na bliskim całej czynności fanpage, to aż nie mogę się doczekać.

Krążą plotki, że w tym tygodniu do Szczecina ma zawitać Zabrzańsko – Katowicka delegacja, w sprawie nowej zgody. Co ciekawe w najbliższej kolejce gramy właśnie z Górnikiem. Ponownie przypomina mi to sytuację, w której kobieta zanim zerwie ze swoim partnerem zapewnia sobie jakiś plan B. Wywiesimy na płotach od razu flagi śląskiego klubu? Może one już dawno były przygotowane i tylko czekały na swój moment? A jak przyjadą na te rozmowy to dwa nagie miecze zostaną wbite w środek boiska? Przypomina to wszystko te dawne wojenne manewry, trochę barbarzyńsko, a jednak czasy trochę się pozmieniały. Podobno łącznikiem ma być niejaki Ujpest Budapeszt, z którym zarówno my jak i oni mamy przymierze. Szczerze mówiąc do momentu usłyszenia tej informacji, nawet nie wiedziałem o istnieniu takiego klubu. Teraz już wiem, że mam ich lubić.

Pjus - Fanatyk



komentarze 4 do “Pjus – Fanatyk”

  1. Wojtek napisał(a):

    Układy są chuligańskie, na trybunach zawsze rządziła siła. Żenująco wypada to, że u nas Janusze prują się na Legię i płaczą na jednej se stron internetowych podczas, gdy odbiór w Warszawie przez niekumatych jest zupełnie inny.

    Co do naszego poziomu młyna to wiele pozostawia do życzenia. Ja zrobiłem zupełnie inny krok niż ludzie w moim wieku. Ja poszedłem na młyn, oni z niego wyszli. Dopóki nie wrócą, a mam nadzieje, że zerwanie zgody jakoś na to wpłynie, nie będziemy nic znaczyć kibicowsko w Polsce.

    Musimy jednak pamiętać o tym, że „zgody nie ma (chuligańskiej), ale przyjaźnie zostają”, bo tego nikt nie zmieni.

    P.S. Info z GKS i KSG to farmazon – przecież to ukryta opcja niemiecka ;-)

  2. kloda napisał(a):

    Może być

  3. Wojtek napisał(a):

    Całkiem dobra nuta. Przeszkadza mi trochę, że kibole nagrywają ciągle kawałki hip-hopowe, może dlatego, że nigdy się nie przekonałem do tego gatunku, a może dlatego, że często ich jakość pozostawia wiele do życzenia. To trochę tak jak prawicowe poglądy w tym środowisku, jednym nie pasują, że są prawicowe, innym, ze są jakiekolwiek.

  4. Szczepan napisał(a):

    Wojtek, powstaje sporo takich utworów, bo wydaje mi się, ze jednak jest to dosyć bliski gatunek dla, jak to sam napisałeś, kiboli. Co zresztą pewnie zauważyłeś i u nas na stadionie np. Sprzymierzeni. Jakość jak jakość, wszędzie będzie sinusoida w tym temacie, bo nie każdy ma dostęp do profesjonalnego studia, a wielu chce jakoś tę swoją zajawkę pchać dalej. Chyba że chodzi Ci o jakość artystyczną, to ponownie trzeba wziąć pod uwagę, że zwykle jest to nurt uliczny, a tam jednak dominuje surowość i prostota.

Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *