Tede – Klaszcz
| 2 listopada, 2014Szczecin doczekał się nowej hali. Doczekał się także większości dyscyplin na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. To chyba dobrze, nie?
Szczecin doczekał się nowej hali. Doczekał się także większości dyscyplin na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. To chyba dobrze, nie?
To była prawdziwa piłkarska uczta, z deserem, wspaniałymi bramkami, taką walką, którą będziemy pamiętali, zmieniającymi się akcjami, aż szkoda, że się skończyło. Do usłyszenia, mówi Dariusz Szpakowski – i każdy, komu zdarza się zagrać w Fifę już się uśmiecha pod nosem. Słyszałem to częściej niż pochwały od nauczycieli w liceum.
Juwenalia w pełni, a ja bloguję. I to nie one będą tematem wpisu. Jedynie przy okazji sobie ponarzekam. Ale zaraz szybko przejdę do ciekawszego tematu.
Nie będę udawał, że przed premierą Naturalnie śledziłem WBW i inne fristajlowe bitwy, a co za tym idzie byłem zachwycony Te-Trisem. Nie. Nawet w 2004, gdy ta EPka ujrzała światło dzienne jej nie słyszałem. To po prostu nie były jeszcze te czasy.
Siemasz, siemasz, cześć – tym cytatem Pezeta przywitał mnie Łona, gdy mijałem go wychodząc z after party po wczorajszym (w momencie pisania tego tekstu wczorajszym, publikacja zapewne nastąpi nieco później) koncercie.